Hasło „Kolej Powiatowa Wąbrzeźno – Wąbrzeźno Miasto” lub po prostu „kolejka wąbrzeska” u każdego miłośnika kolei żelaznych wywołuje niemalże identyczne skojarzenia.
Wszyscy wówczas bez wahania odpowiadają – jest to przecież (a raczej była) najstarsza zelektryfikowana linia kolejowa na ziemiach polskich. Często dodają – szkoda, że sieć trakcyjną zdjęto i nie odbywa się już po niej ruch osobowy. Mimo szczególnego miejsca, jakie niewątpliwie zajmuje ten krótki odcinek torów na mapie, „kreślonej” na własny użytek przez każdego zainteresowanego historią kolejnictwa, dzieje kolejki wąbrzeskiej są prawie zupełnie nieznane. Ogólny szkic na ten temat, jaki przedstawił K. Zintel w „Parowoziku” nr 2/94, jak i wymienione przez tegoż autora pozycje niemieckie z oczywistych względów nie wyczerpują zagadnienia. Zresztą o konieczności dalszych poszukiwań materiałów pozwalających na odtworzenie obrazu kolejki (np. mało kto wie, że były okresy, w których na kolejce jeździły parowozy) wspomina na zakończenie K. Zintel. Skromną próbą wyjścia naprzeciw oczekiwaniom wszystkich zainteresowanych Koleją Powiatową Wąbrzeźno – Wąbrzeźno Miasto, bądź jak kto woli Koleją Miejską w Wąbrzeźnie (taką nazwę nosiła na początku – niem. Stadtbahn Briesen), jest niniejszy krótki artykuł. Autor zdaje sobie sprawę, że nie jest on w stanie zaspokoić w pełni tych oczekiwań, jedynie przybliża jedno z zagadnień wskazanych przez K. Zintela, tj. jak wyglądały kolejkowe stacje Wąbrzeźno i Wąbrzeźno Miasto i to tylko w początkowym okresie działalności kolejki. Późniejsze przebudowy, co prawda nieliczne i nie zmieniające ogólnego charakteru kolejki, z których pierwsza nastąpiła już po roku jej użytkowania, zostały tylko zasygnalizowane.
O wydarzeniach związanych z budową linii pisał K. Zintel. Wypada dodać, że dokumentację techniczną do jej wykonania oraz projekty budynków dostarczyło przedsiębiorstwo budujące kolejkę – Ostdeutsche Kleinbahngesellschaft, mające swą siedzibę w Bydgoszczy. Natomiast należy się spodziewać, Ź-C projekty wykonania sieci trakcyjnej zostały przygotowane przez jej wykonawcę, czyli Norddeutsche Elektrizitars Actiengesellschaft. O zbliżaniu się dnia otwarcia kolejki donosiły gazety, zaznaczając przy tym, że Kolej ta jest elektryczną, długość toru wynosi około 3 kilometry i służy do przewożenia osób i ciężarów (Gazeta Toruńska z 19 marca 1898). Uroczyste oddanie linii do użytku publicznego nastąpiło w dniu 1 kwietnia 1898 roku. Wydarzenie to, co również odnotowano w ówczesnej prasie, uświetnił przyjazd samego prezydenta prowincji p. Gosslera,
Może warto wyobrazić sobie, co widział wówczas podróżny, który właśnie wysiadł z jednego z pociągów, zatrzymujących się na stacji Wąbrzeźno. Otóż po zejściu z peronu i wydostaniu się z budynku dworca pasażer miał przed sobą niewielki plac. Po jego przeciwnej stronie, przy krótkim peronie czekał jeden z wagonów, z zagadkowym być może dla ówczesnego pasażera urządzeniem na dachu dotykającym rozwieszonego nad linią przewodu (być może znanym mu z tramwajów, należy jednak pamiętać, że tramwaje elektryczne dopiero co się pojawiły). „Kolejkowe Wąbrzeźno” było przystankiem, zakończonym mijanką i połączeniem – w kierunku Torunia, z koleją państwową (nic widocznym na rysunku). Nasz podróżny udawał się wagonem w stronę miasta. Sądzić należy, że bilety kupił bezpośrednio w wagonie, bowiem zarówno na jednym, jak i na drugim krańcu linii nie było kasy (na kopii planu z ok. 1900 roku, będącej w posiadaniu autora, przy peronie zaznaczony został mały budynek, z opisu wynika, że służył potrzebom poczty [?]). Od dworca linia skręcała w kierunku północno-zachodnim, wiodła skrajem szosy łączącej Wąbrzeźno z Golubiem-Dobrzyniem, by po niewiele ponad 3 km osiągnąć stację Wąbrzeźno Miasto. Cała podróż trwała 10 minut. Natomiast częstotliwość ruchu odpowiadała ilości pociągów zatrzymujących się na stacji Wąbrzeźno. W Wąbrzeźnie Miasto pasażer kończył swą podróż i opuszczał wagon. Stację Wąbrzeźno Miasto urządzono na łuku. Początkowo składała się ona z trzech torów i trzech obsługiwanych ręcznie rozjazdów. Niezwykle skromnie wyglądało jej wyposażenie. Składało się ono z trzech budynków. Rolę dworca pełnił budynek parterowy, o wymiarach 11,89 x 6,78 m, z zaledwie dwoma pomieszczeniami: pomieszczeniem służbowym i trochę większym od niego magazynem. Jak widać nie było tu ani poczekalni dla pasażerów, ani – co wspomniano wcześniej – kasy biletowej. Ściany budynku wzniesiono jako drewnianą konstrukcję szkieletową, wypełnioną nietynkowaną cegłą. Dach pokryto papą. Temu budynkowi towarzyszył ustęp dla pań i dla panów. Przedłużenie toru, który można by uznać za tor główny zasadniczy, zostało wprowadzone do hali wagonowni. Ta ostatnia wyglądem przypominała budynek magazynowy. Była to wzniesiona na planie wydłużonego prostokąta (25 x 6,26 m) budowla, mogąca pomieścić we wnętrzu dwa wagony. Właściwe oświetlenie jej wnętrza zapewniały duże prostokątne okna.
Załadunek towarów odbywał się z wybrukowanej drogi ładunkowej, bądź w przypadku przesyłek drobnych z magazynu. Niewiele możemy powiedzieć o sieci trakcyjnej. Wiadomo, że przewód zasilający zawieszony został samonośnie (podobnie do sposobu spotykanego jeszcze na niektórych liniach tramwajowych). Natomiast niejasnym jest czy od początku przewód zawieszony został na metalowych, kratownicowych słupach (resztki jednego z nich autor nawet odkrył na miejscu). Czy może pierwotnie słupy były drewniane? (patrz fot. 1, Parowozik 2/(4). Należy dodać, że konstrukcja bramy i szczytowej ściany wagonowni pozwalała na wprowadzenie przewodu trakcyjnego do jej wnętrza. Prawdopodobnie ruch na kolejce był znacznie większy niż zakładano, bowiem (jak zaznaczono na wstępie) już w roku 1899 powiększono powierzchnię magazynu. Z czasem dobudowano kolejne tory na stacji i powiększono wagonownię, dostawiając do starej nową jednostanowiskową halę, W latach pięćdziesiątych, po przejęciu kolejki przez PKP, zlikwidowano trakcję elektryczną i zainstalowano zbiornik na paliwo oraz dystrybutor. Dziś nie pozostał już ślad po dawnej wagonowni, ściany budynku stacyjnego zostały przebudowane i otynkowane, przez co pozbawione dawnego uroku. Prawdopodobnie doczeka on mijającej za trzy lata setnej rocznicy kolejki, o ile to co po niej pozostało nie zostanie w międzyczasie rozebrane, czego oczywiście zarówno mieszkańcom Wąbrzeźna, jak i wszystkim miłośnikom kolei nie życzę.
tekst Robert Kola
zdjęcia K. Zawada
Źródło: Świat kolei 2/95
# # # #
Zainteresowanym historią wąbrzeskiej kolejki polecamy książkę Roberta Prusakowskiego.
Znajdziecie ją Państwo tutaj.