561Powiadają ludzie, że w okolicach ruin wąbrzeskiego zamku ukryte są zagubione skarby i że można tam natknąć się na tajemne zjawy.

 

Pani Jeziora

Pani Jeziora to tajemnicza dama, pływająca na łódce. Spowita w białą, powłóczystą suknię, z rozpostartymi ramionami objeżdża swe włości na Jeziorze Zamkowym. Kim była? Opowieści głoszą, że była to Halszka, żona rycerza z Cymbarku. Jednego razu Ślązacy, którzy mieli strzec majątku Wronie napadli na Cymbark. Halszka, by uniknąć gwałtu wsiadła na łódkę i chciała przepłynąć Jezioro Zamkowe i ukryć się na zamku biskupim. Łódka była jednak dziurawa i Halszka utonęła. Od tamtego czasu strzeże wód otaczających Górę Zamkową jako Pani Jeziora, a komu dane będzie ją spotkać, tego Pani Jeziora otoczy swą opieką i da mu to ogromne szczęście.

xxx

Tajemne przejście

Jak głoszą niepisane dzieje, tunel miał łączyć zamek z kaplicą św. Marka, położoną na przeciwległym brzegu jeziora, w Cymbarku. Tunel miał być poprowadzony pod dnem Jeziora Zamkowego. Gdy w 1655 roku wojska szwedzkie napadły na Wąbrzeźno, Szwedzi usadowili się naprzeciwko zamku. W manierkach i chlebakach znosili ziemię, aż usypali z niej kopiec, zachowany do dziś i zwany „szańcem „szwedzkim. Tam postawili swoje armaty i ostrzeliwali zamek. Gdy mieszkańcy twierdzy zdali sobie sprawę, że nie zwyciężą, uciekli tunelem pod dnem jeziora do Cymbarku. Dzięki czemu nikt nie zginął. Gdy Szwedzi weszli do zdobytego zamku, okazało się, że nie ma tam żywej duszy.

Nie dane im było odnaleźć wejścia do owego przejścia. Ale kto wie? Może kiedyś znajdzie się śmiałek, który owo przejście odnajdzie.

xxx

Skarby w lochach zamku

Wielkie szczęście zawita pod dach tego, kto odnajdzie któryś ze skarbów ukrytych na Podzamczu. Ludzie do dziś dnia wierzą, że wśród ruin zamku biskupiego odnaleźć można bajeczne skarby, ukryte tam jeszcze w czasach, gdy zamek wąbrzeski był potężną siedzibą biskupów chełmińskich.

W XIX wieku ludzie zaczęli rozbierać mury zniszczonej rezydencji. Bali się jednak rozbierać sklepienia piwnicy – wierzyli bowiem, że mieszka tam ostatni burmistrz, zazdrośnie strzegący skarbu. Pewnego razu spaliła się jednemu z mieszkańców miasta chałupa. Z ciężkim sercem zaczął zbierać cegły i kamienie na odbudowę domostwa. Za namową żony zaczął rozbierać sklepienia piwnic zamkowych. Sklepienia były w dobrym stanie, jednak z podziemi słychać było jakieś niesamowite szmery. Praca szła mu lekko, pomagała mu żona, która odnosiła cegły na miejsce spalonego domu. Gdy wróciła po kolejną porcję cegieł, jej męża już nie było, a z wnętrza lochów dochodził przerażający krzyk. Przerażona kobieta zwołała mężczyzn z okolicznych domów, a ci usiłowali dostać się do wnętrza.

Mężczyźni z pochodnią zeszli do piwnicy. Nagle z czeluści wyskoczyło czarne straszydło, podobne do wielkiego psa z płonącymi oczyma i wielkimi, trupiobladymi kłami. Przerażeni, zaczęli uciekać co sił w nogach. Bladzi i wystraszeni wrócili do góry, nie odnalazłszy zaginionego nieszczęśnika.

Sołtys gminy Podzamek nakazał zamurować wejście do piwnic zamkowych i zakazał dalszej rozbiórki zamku. Ale zakaz jego był niepotrzebny – wieść o czarnym psie szybko rozeszła się po Wąbrzeźnie i nikt nie odważył się więcej po zachodzie słońca wejść na Górę Zamkową.

Minęły lata, a lochy i piwnice pozostały nienaruszone. Nocami, w blasku księżyca dostrzec można kogoś spacerującego z czarnym zwierzęciem po Górze Zamkowej. Kto próbował z nim rozmawiać, tracił rozum.

xxx

Skarb na dnie jeziora

Jest jeszcze jeden skarb, ukryty na dnie jeziora. Było to w dawnych czasach. Żyła wówczas w Wąbrzeźnie pewna bogata panna, w jej szkatułach było pełno monet, klejnotów i biżuterii. Wielu rycerzy chciało zdobyć jej rękę, ale ona odrzucała po kolei wszystkich zalotników. Wreszcie przybył z daleka młodzieniec, na widok którego serce panny zabiło mocniej – tego jednego była gotowa poślubić. Ale rycerz rzekł jej: „Nie chcę cię za żonę, jako pannę posażną, żeby nikt nie powiedział, że poślubiłem nie ciebie, a twoje skarby. Jeśli wezmę cię jako biedną, wszyscy będą widzieć, że czynię to z miłości”. Cóż miała czynić zakochana? Wzięła wszystkie swoje kosztowności, stanęła nad brzegiem jeziora, u stóp zamku wąbrzeskiego i wrzuciła wszystko do wody.

Wesele panny i rycerza było huczne, żyli długo i szczęśliwie. A skarby? Powiadają niektórzy, że spoczywają na dnie Jeziora Zamkowego do dziś, że gdy słońce zbliża się ku zachodowi, widać na tafli wody mieniące się złoto – i nie jest to odbicie słońca, ale blask klejnotów owej panny.